Dziś znów stawiliśmy się na starcie i kolejny bieg zaliczamy do ukończonych. Tym razem z serii Kaszuby Biegają - III Ćwierćmaraton Szwajcarii Kaszubskiej (a w zasadzie trochę więcej, bo 11,5km). Jak było? Mocno hardcore'owo! Od rana przeogromny upał (ponad 30 stopni) i strasznie duszno. Bieg miał być o 15:00. Dosłownie z 2-3 minuty przed startem zaczęło grzmieć. Pierwszy kilometr jeszcze bez deszczu, tylko błyski i huki, a później... później to już zaczęło lać na całego! Deszcz zacinał, wiało, do tego szutrowa droga przez pole i kałuże w butach! No kto by się spodziewał, że aż tak to będzie wyglądało?! Po paru kilometrach było trochę lepiej, ale padało już do końca. Organizatorzy zapewnili po drodze kurtynę wodną, ale chyba w końcu jej nie było, bo wodę mieliśmy cały czas z nieba ;-). Trasa - mocno pagórkowa, ale całkiem sympatyczna. Trochę wszystko psuły samochody, gdyż nikt nie pomyślał, by zatrzymać ruch na czas biegu. Dla mnie to pierwszy tak długi start w zawodach. Za tydzień jeszcze dłużej! ;-)) |
0 Comments
Leave a Reply. |
Archiwum
July 2016
|