Wielkopolska, 6-9.05.2016
Ten wyjazd stał pod wielkim znakiem zapytania. Do końca nie wiedzieliśmy czy uda nam się wyjechać, czy nie, więc gdy tylko okazało się, że mamy zielone światło - spakowaliśmy rzeczy i bez większego planu ruszyliśmy przed siebie.
Postanowiliśmy jechać w kierunku południa mając za cel mniej więcej Kotlinę Kłodzką. Po drodze zatrzymaliśmy się w Wenecji - odległościowo w sam raz, by zrobić dłuższy odpoczynek. Oj dużo tam się pozmieniało od czasu, kiedy każde z nas było tam po raz ostatni. Wejście jest już z innej strony, przez nowy budynek. Sklepik z pamiątkami, plac zabaw dla najmłodszych i jak zwykle fajne, stare, wąskotorowe ciuchcie, do których można wejść, co bardzo spodobało się Kacprowi. Na tym samym bilecie można też udać się na teren ruin zamku, gdzie oprócz cegieł można zobaczyć maszyny oblężnicze. U nas ta atrakcja nie za bardzo wzbudziła euforię, także dość szybko wróciliśmy do samochodu.
Szukając noclegu zawitaliśmy do Lednogóry. No i tutaj dostaliśmy nauczkę, że nie zawsze to, co widzimy na zdjęciach w internecie jest zgodne z prawdą. Całe szczęście nie rezerwowaliśmy miejsc szybciej tylko dzwoniliśmy z trasy, więc uciekliśmy szukać czegoś innego. (Strona internetowa była zaopatrzona w zdjęcia chyba sprzed 4-5 lat, gdzie teren wyglądał pięknie, gdzie plac zabaw nie był zarośnięty pajęczynami, a plac obecnej budowy był dużym trawnikiem. Pan, z którym rozwiałam przez telefon zapewniał, że tak właśnie jest.) Cierpliwość, i chyba jakieś nasze szczęście do fajnych miejsc, zaprowadziło nas kawałek dalej, gdzie zostaliśmy zauroczeni miejscem i ludźmi, którzy tam mieszkają. Dworek nad Lednicą - położony nad samym jeziorem, z cudnym ogrodem, wystrojem w środku nie z tej epoki i przesympatycznymi gospodarzami będziemy polecać każdemu! No i decyzja, że zostajemy tutaj na 2-3 noce, bo warto!
Postanowiliśmy jechać w kierunku południa mając za cel mniej więcej Kotlinę Kłodzką. Po drodze zatrzymaliśmy się w Wenecji - odległościowo w sam raz, by zrobić dłuższy odpoczynek. Oj dużo tam się pozmieniało od czasu, kiedy każde z nas było tam po raz ostatni. Wejście jest już z innej strony, przez nowy budynek. Sklepik z pamiątkami, plac zabaw dla najmłodszych i jak zwykle fajne, stare, wąskotorowe ciuchcie, do których można wejść, co bardzo spodobało się Kacprowi. Na tym samym bilecie można też udać się na teren ruin zamku, gdzie oprócz cegieł można zobaczyć maszyny oblężnicze. U nas ta atrakcja nie za bardzo wzbudziła euforię, także dość szybko wróciliśmy do samochodu.
Szukając noclegu zawitaliśmy do Lednogóry. No i tutaj dostaliśmy nauczkę, że nie zawsze to, co widzimy na zdjęciach w internecie jest zgodne z prawdą. Całe szczęście nie rezerwowaliśmy miejsc szybciej tylko dzwoniliśmy z trasy, więc uciekliśmy szukać czegoś innego. (Strona internetowa była zaopatrzona w zdjęcia chyba sprzed 4-5 lat, gdzie teren wyglądał pięknie, gdzie plac zabaw nie był zarośnięty pajęczynami, a plac obecnej budowy był dużym trawnikiem. Pan, z którym rozwiałam przez telefon zapewniał, że tak właśnie jest.) Cierpliwość, i chyba jakieś nasze szczęście do fajnych miejsc, zaprowadziło nas kawałek dalej, gdzie zostaliśmy zauroczeni miejscem i ludźmi, którzy tam mieszkają. Dworek nad Lednicą - położony nad samym jeziorem, z cudnym ogrodem, wystrojem w środku nie z tej epoki i przesympatycznymi gospodarzami będziemy polecać każdemu! No i decyzja, że zostajemy tutaj na 2-3 noce, bo warto!
Drugi dzień rozpoczęliśmy dość wcześnie, a ponieważ atrakcje otwierają dopiero o 10, to wykombinowaliśmy wodowanie łódki, którą mają gospodarze i zgodzili się nam ją pożyczyć. Oczywiście pływanie tylko blisko pomostu, gdzie nie jest głęboko, ale frajda była wielka. Później udaliśmy się na drugi brzeg jeziora do skansenu w Dziekanowicach. Byliśmy jednymi z pierwszych tego dnia gości, dzięki czemu panował tam spokój, a my mogliśmy niespiesznie pooglądać chatki i przywitać się ze zwierzątkami (wiadomo, co było większą atrakcją). Na terenie oprócz wielu domów z wyposażeniem, znajduje się też kościółek i kilka wiatraków (do nich niestety nie można wejść). Zdecydowanie większą atrakcją dla dzieci jest Ostrów Lednicki, gdyż płynie się tam małym promem. Wyspa jest jednym z ważniejszych miejsc w historii Polski. Podziwiać tam można m.in. pozostałości grodu oraz relikty najstarszego w Polsce zespołu preromańskiej architektury pałacowo-sakralnej i wolno stojącego kościoła - spacer w sam raz na popołudnie. Tego dnia jeszcze warto wspomnieć, że zabawa w geocaching zaprowadziła nas do przedziwnej rzeźby rycerza, która stoi przed domem jego autora. Niestety autor nie żyje, dom popada w ruinę, a rzeźbę ledwo widać spod krzaków - szkoda, bo Julian Boss-Goslawski wykonał także rzeźby, które stoją na Ostrowie Lednickim, więc nie jest to postać przypadkowa.
Gdy tutaj przyjechaliśmy myśleliśmy, że będzie to tylko jednodniowy przystanek w drodze do celu. Jakoś nie spodziewaliśmy się, że czas może płynąc w tym miejscu tak szybko i że odkryjemy tyle fajnych miejsc. Kolejnego dnia rano pojechaliśmy w miejsce spotkań na polach lednickich, pod wielką rybę. Byłam na tych spotkaniach kilka razy, naście lat temu... Wtedy była tutaj tylko ryba. Dzisiaj jest kilka budynków, sporo zwiedzających i jak wszystko stało się to miejsce bardziej komercyjne niż za starych czasów.
Po południu udaliśmy się do pobliskiej miejscowości Pobiedziska. Tam jako cel obraliśmy skansen miniatur. To jedno z tych miejsc, gdzie czas się zatrzymał i niestety na niekorzyść. Dzisiaj takich punktów z miniaturami jest sporo i konkurencja rośnie. Tutaj kiedyś bywało sporo ludzi, dzisiaj pustki. Szkoda, że do budowli nie można się zbliżać, bo to byłoby fajną frajdą dla dzieci (chociaż pewnie nie starczyłoby pieniędzy, by ciągle to naprawiać). Obok skansenu znajduje się natomiast miejsce zupełnie nowe - grodzisko. Mieliśmy pewne obiekcje, czy warto tam wchodzić, ale ostatecznie przekonała nas karuzela napędzana siłą ludzką w postaci taty :). Do tego właściciel, który lubi opowiadać i ma wielkie plany na ożywienie tego miejsca. Całkiem fajne plany. Oprócz karuzeli, są też inne zabawy dla dzieci. Nasz niespełna 3-latek nawet strzelał z kuszy. Do tego można się ubrać w strój rycerski i zobaczyć kilka fajnych maszyn oblężniczych.
Po południu udaliśmy się do pobliskiej miejscowości Pobiedziska. Tam jako cel obraliśmy skansen miniatur. To jedno z tych miejsc, gdzie czas się zatrzymał i niestety na niekorzyść. Dzisiaj takich punktów z miniaturami jest sporo i konkurencja rośnie. Tutaj kiedyś bywało sporo ludzi, dzisiaj pustki. Szkoda, że do budowli nie można się zbliżać, bo to byłoby fajną frajdą dla dzieci (chociaż pewnie nie starczyłoby pieniędzy, by ciągle to naprawiać). Obok skansenu znajduje się natomiast miejsce zupełnie nowe - grodzisko. Mieliśmy pewne obiekcje, czy warto tam wchodzić, ale ostatecznie przekonała nas karuzela napędzana siłą ludzką w postaci taty :). Do tego właściciel, który lubi opowiadać i ma wielkie plany na ożywienie tego miejsca. Całkiem fajne plany. Oprócz karuzeli, są też inne zabawy dla dzieci. Nasz niespełna 3-latek nawet strzelał z kuszy. Do tego można się ubrać w strój rycerski i zobaczyć kilka fajnych maszyn oblężniczych.
I nadszedł czas, by jednak jechać w dalszą podróż, do celu, który już wcześniej wybraliśmy, czyli w Góry Sowie. Po drodze postanowiliśmy lekko zboczyć z trasy i zawitać do mini zoo Cicho-Sza niedaleko Antonina. Miejsce na swój sposób niesamowite. Jest tam naprawdę dużo zwierząt. Niestety byliśmy poza sezonem i jakoś trochę wszystko było zaniedbane, chociaż widać, że gospodarze się starają to chyba trochę brakuje rąk do pracy. Sam zamysł super. Można tam spać na terenie mini zoo w chatkach. Jest plac zabaw dla dzieci, miejsca na ognisko i na odpoczynek i staw po środku. Mam nadzieję, że w sezonie miejsce trochę odżyje, bo potencjał jest spory.
Ciąg dalszy naszej tegorocznej wycieczki to Góry Sowie, a właściwie atrakcje dookoła nich. O tym poczytacie już niedługo.
Dworek nad Lednicą w Rybitwach - 35zł/os (pokój 2 osobowy z łazienką; dziecko 2-letnie za darmo) - POLECAMY!
Muzeum kolei wąskotorowej w Wenecji, Zamek Wenecja i Machiny oblężnicze - 10zł/os, dziecko za darmo
Wielkopolski Park Etnograficzny + Ostrów Lednicki - 16zł/os, dzieci do 7 lat za darmo
Skansen Miniatur w Pobiedziskach - 8zł/os, dziecko za darmo
Gród Pobiedziska - 8zł/os, 1zł - dziecko do 5 lat
Mini Zoo, Cicho sza - 10zł/os, dzieci do lat 2 za darmo, dzieci powyżej 2 lat - 6zł
Muzeum kolei wąskotorowej w Wenecji, Zamek Wenecja i Machiny oblężnicze - 10zł/os, dziecko za darmo
Wielkopolski Park Etnograficzny + Ostrów Lednicki - 16zł/os, dzieci do 7 lat za darmo
Skansen Miniatur w Pobiedziskach - 8zł/os, dziecko za darmo
Gród Pobiedziska - 8zł/os, 1zł - dziecko do 5 lat
Mini Zoo, Cicho sza - 10zł/os, dzieci do lat 2 za darmo, dzieci powyżej 2 lat - 6zł