Wyspa Wolin, 13-15.05.2013
W tym roku wyjazdowo mało się u nas dzieje, a to, co już się wydarza jest raczej mało aktywne, a bardziej wypoczynkowe i poznawcze. Korzystając z kilku chwil wolnego postanowiliśmy pojechać nieco bliżej niż w góry - wybraliśmy wyspę Wolin. Nie spiesząc się specjalnie i nie mając konkretnych planów w poniedziałek rano ruszyliśmy na zachód.
Jadąc drogą nadmorską zobaczyliśmy w oddali latarnię morską, o której istnieniu nawet nie wiedzieliśmy i w ten sposób znaleźliśmy się w Niechorzu. Niestety wokół latarni właśnie trwa remont - był duży problem z zaparkowaniem samochodu, a do tego nie można było wejść do środka i zwiedzić obiektu (co podobno w sezonie jest możliwe). Obok znajduje się też muzeum miniatur polskich latarni morskich.
Jako kolejny cel wybraliśmy Rewal - malutkie miasteczko nad samym morzem. Jest poza sezonem i poza weekendem w związku z tym cieszymy się ciszą i spokojem kurortu. Pensjonaty i knajpki budzą się powoli do życia, a my spacerujemy alejką zakochanych, na początku której stoi tablica z Kocham Cię w kilkudziesięciu językach. Dalej spotykamy Małego Księcia (niestety ktoś ukradł mu różę). Kawałek dalej na ławeczce siedzi Romeo i Julia, a obok nich w kształcie serca posadzone pewnie będą kwiaty. Ciekawe jak w przyszłości rozwinie się ta alejka. Kolejny nasz punkt w Rewalu to wieloryby. Przeczytaliśmy gdzieś, że jak legenda głosi na brzegu znaleziono kiedyś 2 wieloryby i teraz by to upamiętnić w miasteczku jest ich pomnik. Wyobrażaliśmy sobie małe zwierzątka gdzieś na plaży, a ku naszemu zdziwieniu zobaczyliśmy dwa ogromne raczej szkielety w samym centrum.
Następny przystanek to Trzęsacz. Wioska słynie głównie z ruin gotyckiego kościoła, który na przełomie XIV/XV wieku został wybudowany w odległości prawie 2 kilometrów od morza. Przez kolejne stulecia brzeg coraz bardziej zbliżał się do ścian kościoła, aż w końcu w 1901 roku runęła pierwsza jego część. Obecnie został już tylko jedna ściana.
Jadąc drogą nadmorską zobaczyliśmy w oddali latarnię morską, o której istnieniu nawet nie wiedzieliśmy i w ten sposób znaleźliśmy się w Niechorzu. Niestety wokół latarni właśnie trwa remont - był duży problem z zaparkowaniem samochodu, a do tego nie można było wejść do środka i zwiedzić obiektu (co podobno w sezonie jest możliwe). Obok znajduje się też muzeum miniatur polskich latarni morskich.
Jako kolejny cel wybraliśmy Rewal - malutkie miasteczko nad samym morzem. Jest poza sezonem i poza weekendem w związku z tym cieszymy się ciszą i spokojem kurortu. Pensjonaty i knajpki budzą się powoli do życia, a my spacerujemy alejką zakochanych, na początku której stoi tablica z Kocham Cię w kilkudziesięciu językach. Dalej spotykamy Małego Księcia (niestety ktoś ukradł mu różę). Kawałek dalej na ławeczce siedzi Romeo i Julia, a obok nich w kształcie serca posadzone pewnie będą kwiaty. Ciekawe jak w przyszłości rozwinie się ta alejka. Kolejny nasz punkt w Rewalu to wieloryby. Przeczytaliśmy gdzieś, że jak legenda głosi na brzegu znaleziono kiedyś 2 wieloryby i teraz by to upamiętnić w miasteczku jest ich pomnik. Wyobrażaliśmy sobie małe zwierzątka gdzieś na plaży, a ku naszemu zdziwieniu zobaczyliśmy dwa ogromne raczej szkielety w samym centrum.
Następny przystanek to Trzęsacz. Wioska słynie głównie z ruin gotyckiego kościoła, który na przełomie XIV/XV wieku został wybudowany w odległości prawie 2 kilometrów od morza. Przez kolejne stulecia brzeg coraz bardziej zbliżał się do ścian kościoła, aż w końcu w 1901 roku runęła pierwsza jego część. Obecnie został już tylko jedna ściana.
Na koniec zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę w Dziwnówku - małej, nadmorskiej wiosce, do której oczywiście zaprowadziła nas skrzynka. Obiad zjedliśmy już w Międzyzdrojach - chyba najbardziej znanym kurorcie w tej okolicy. Szybko znaleźliśmy nocleg i poszliśmy jeszcze na spacer do centrum. Pospacerowaliśmy Aleją Gwiazd, a później doszliśmy na sam koniec molo. Dzień był bardzo długi i pełen atrakcji, a w nocy jeszcze budziła nas impreza integracyjna dużej firmy. Niby poza sezonem, a głośno tutaj. Jeśli ktoś szuka cichego miejsca na wakacje to nie polecamy Międzyzdrojów.
We wtorek rano pojechaliśmy do Świnoujścia. Najpierw za cel obraliśmy wschodnią stronę Świny. Zwiedziliśmy Fort Gerharda, czyli fort wschodni. Jest zachowany w naprawdę fajnym stanie i warto tam wejść. Można się poszwędać po korytarzach i pomieszczeniach oraz zwiedzić małe muzeum – nam wyjątkowo się podobało bo byliśmy chyba pierwszymi gośćmi tego dnia i poza nami o tej porze nie było nikogo. Obok fortu jest też latarnia morska. Ja już kiedyś byłam na górze, a poza tym aż na taki wysiłek nie miałam siły, więc Kuba sam wszedł na szczyt.
Następnie pojechaliśmy na przeprawę promową. Warto napisać, że dla ludzi nie mieszkających w Świnoujściu dostępna jest tylko przeprawa bliżej wyspy Karsibór i jest ona darmowa. Pływają na zmianę 2 promy, ale i tak chwilę trzeba poczekać. W miasteczku chcieliśmy najpierw kupić sobie kawę na wynos i jakąś drożdżówkę, by później móc usiąść nad brzegiem rzeki i się nimi rozkoszować. Niestety Costa w centrum nie jest tą Costą o której myśleliśmy i zamiast pysznej kawy na wynos dostałam pół małego kubka z ogromną ilością bitej śmietany i o smaku zabarwionej wody… a po drożdżówki musieliśmy przejść kilka uliczek. Dobrze, że chociaż nadbrzeże nas nie zawiodło. Najedzeni pojechaliśmy obejrzeć kolejne forty – Zachodni i Anioła. Tym razem nie wchodziliśmy do środka, jedynie poszliśmy na spacer i poszukaliśmy skrzynek. No i w końcu upragniony odpoczynek na plaży z białym wiatraczkiem w tle. Myśleliśmy by jeszcze pojechać do Niemiec, ale było już dość późno, więc tylko zjedliśmy obiadek (oczywiście rybkę) i promem wróciliśmy na drugi brzeg.
W środę rano opuściliśmy już kwaterę i pojechaliśmy na najwyższy klif w Polsce – Górę Gosań (95mnpm). Dla mnie to była naprawdę wysoka góra :p, ale od parkingu idzie się z 10 minut. Na szczycie znajdują się pozostałości po bunkrach i wieżyczka – niestety nie dostępne dla turystów. Wejście na pewno wynagradza bardzo ładny widok. Następnie pojechaliśmy odwiedzić żubry. Z głównego parkingu do pokazowej zagrody idzie się około pół godziny. W sezonie (od 1.05-30.09) czynna jest od godz. 10. Można popodglądać nie tylko żubry, ale także dziki, jelenie i bieliki. Na zakończenie naszej wolińskiej przygody odwiedziliśmy jeszcze miasteczko Wolin, gdzie m.in. zobaczyliśmy stary wiatrak, fragment murów obronnych, obrotowy most i podjechaliśmy pod skansen (tam już nie weszliśmy, ale na pewno nadrobimy w przyszłości). Do domu daleko, a godzin zrobiła się już popołudniowa, więc na nas czas.
Kilka cen:
Nocleg w Międzyzdrojach, pokój 2os, poza sezonem - 40zł/os/doba
Fort Gerharda - 12 zł/os
Latarnia Morska, Świnoujście - 6zł/os
Rezerwat żubrów, Międzyzdroje - 6zł/os
Nocleg w Międzyzdrojach, pokój 2os, poza sezonem - 40zł/os/doba
Fort Gerharda - 12 zł/os
Latarnia Morska, Świnoujście - 6zł/os
Rezerwat żubrów, Międzyzdroje - 6zł/os