Kolejny piękny dzień, więc nadszedł czas na dłuższą wyprawę. Trzeba było sprawdzić jak Kacper znosi dalsze przejazdy. Cel - Hel. O 11 byliśmy z wizytą u fok. Po sezonie jest tam dużo sympatyczniej. W sumie może z 10 osób, więc wszystko ładnie mogliśmy pooglądać. 5zł a tyle radości - foki aportują, bawią się piłkami, skaczą.. a mnie najbardziej zafascynowało ich czekanie na posiłek - były 4 patyki z kolorowymi figurkami i każda miała swój :) wyglądało to niesamowicie! Przeszliśmy też główną ulicą Helu - o tej porze roku turyści to tutaj wyjątek. Wszędzie cicho i czuć taki fajny spokój. Doszliśmy w końcu też do Latarni Morskiej, a później zachciało nam się nad morze i stwierdziliśmy, że z wózkiem na pewno da się dojść plażą na sam koniec Polski. No i się udało, ale polegało to na pchaniu i ciągnięciu w pełnym słońcu... wyczerpani dotarliśmy na sam cypel... no i się okazało, że od centrum wiedzie tam piękna promenada - chociaż mieliśmy jak wrócić. Na sam koniec oczywiście pyszna rybka w knajpie Lwia Jama (Miejsce jak najbardziej można odwiedzić z dzieckiem. Przy stoliku był kontakt, więc podgrzaliśmy obiad także dla Kacpra, a Pani zaoferowała krzesełko do karmienia).
0 Comments
Korzystając z pięknej pogody, przez ostatnie dwa dni szukaliśmy wiosny. W niedzielę na Stogach (łapiąc przy okazji dwie naprawdę świetne skrzynki z GC), a w poniedziałek w Sobieszewie słuchaliśmy świergotania ptaków i wylegiwaliśmy się na plaży. Wiosno, wiosno - jesteś już blisko!
|
Archiwum
July 2016
|